Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06
|
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
Najnowsze wpisy
Taaak,to dziś.Rano życzenia od męza,następnie od psa-uwierzcie,że dostać o 7.10 po plecach wielką łapa uzbrojona w pazury nie jest zbyt miło.Ale za moment Nazir wynagrodził mi poranne obrażenia liżąc mnie po twarzy ciepłym językiem.I jak się na niego gniewać?;)
Do pracy migiem(tramwajem 40 min!!),do sklepu po szampana i już klientka.Na szczęście zaliczana do MiS,czyli:Miła i Sympatyczna.Uff......I właśnie to dzięki Niej tu jestem!Ale ja nie o tym chciałam...imieniny...no tak...Pamiętalo wiele osób,choć liczyłam na inne,a te na które nie liczyłam-zrobiły miłą niespodziankę.Dzień minął,ja padnięta bo od tej 7.10 na nogach(nio przyznam sie,od 7.25.Tak od razu to ja się nie zrywam..),ale już godzina pózna,bo 21.20,najpierw stanie na przystanku bez ławek,cholera jasna czemu BEZ ławek!?Nogi w d... wchodzą!,Stoję,z nogi na noge,jest,przyjechał.Siedzę.Nareszcie!Wprawdzie z przystanku do domu zapylać trzeba przez całe osiedle i fakt ten ciut mnie przerażał,ale juz siedzę.Telefon:mąż..I teraz uwaga!Czujcie:moje imieniny,nie widzieliśmy się dziś,wracam zrąbana z pracy-on jedzie z meczu siatkówki.Z kolegami.Samochodem.Rozumiecie?Pytam czy mnie zabiorą,bo jestem na ul.Kilińskiego,a on na to że jadą na ul.Kilińskiego odwiezć kolegę.Ja -czy mnie zbiorą?(jestem na Kilińskiego!!!!),a on że nie bo...jadą odwieżć kolegę.Nie rozumiem-odwiozą go i co??Przecież on gdzieś siedział,no nie?I jak wysiądzie to zwolni miejsce?!Czy ja zle myślę?Ale pytam jeszcze raz(mąż mógł przygłuchnąć od trąbek,więc spokojnie)-czy mnie zabiorą?Bo jestem w tramwaju na Kilińskiego i chyba żaden problem zatrzymać się i mnie zabrać,cobym nie tułała sie po 22giej po osiedlu,a on na to,czy siedzę w tym tramwaju co jedzie ul.Kilińskiego?Bo oni jadą za nim.Ludzie!!!!!!!!!!!!Ratunku!!!!!!!!!!!Mam ochotę wrzeszczeć,że nie siedzę tylko wiszę na podwoziu,ale biorę wdech i odpowiadam,że owszem,siedzę i szlag mnie trafia.I teraz uważnie czytajcie-on na to,że nie zabiorą mnie,bo....ten tramwaj skręca!!!!!!(gwoli ścisłości,dla osó które nie znają ul.Kilińskiego-tam nie ma zakazu skrętu dla samochodów.Można jezdzić w te i we wte za tramwajem i przed nim do upojenia).No jasne,że skręca!!Przecież ma szyny po których jedzie!!Czy ja mu każę jechać tramwajem za samochodem,czy odwrotnie??I zaraz jest przystanek ,na którym mogę wysiąsc.Ale nie wysiadłam.............Bo po co?Oni pojechali prosto.Ja w prawo.Może dopiero wtedy odkryli,że tramwaj ma szyny....nie wiem.Wiem za to,że spędziłam kwadrans na kolejnym przystanku czekając na autobus,żeby nie tłuc się przez osiedle na nogach.Może to dobrze,bo złość ze mnie wyparowała i gdy zobaczyłam mojego męża obok klatki,to nawet mną nie zatrzęsło.Chcial mi pomóc nieść ciężką reklamówkę,ale choć ledwo powłóczyłam nogami- powiedziałam "nie".W końcu jeśli ją tyle czasu tachałam,to i te parę metrów poniosę.A co!Niech się wypcha sianem i tłuczonym szkłem.Łaski bez!!!
Dumne ze mnie jesteście??!
Normalnie o tej gogzinie to by się czepiał,że siedzę przy kompie a nie jestem w łóżku,ale jestem na Niego obrażona i mam wymówkę.Dobra wymówka nie jest zła,i nie ma tego złego,co by na dobre nie wyszło..?! ;)
Pozdrówka.
Taaak,to dziś.Rano życzenia od męza,następnie od psa-uwierzcie,że dostać o 7.10 po plecach wielką łapa uzbrojona w pazury nie jest zbyt miło.Ale za moment Nazir wynagrodził mi poranne obrażenia liżąc mnie po twarzy ciepłym językiem.I jak się na niego gniewać?;)
Do pracy migiem(tramwajem 40 min!!),do sklepu po szampana i już klientka.Na szczęście zaliczana do MiS,czyli:Miła i Sympatyczna.Uff......I właśnie to dzięki Niej tu jestem!Ale ja nie o tym chciałam...imieniny...no tak...Pamiętalo wiele osób,choć liczyłam na inne,a te na które nie liczyłam-zrobiły miłą niespodziankę.Dzień minął,ja padnięta bo od tej 7.10 na nogach(nio przyznam sie,od 7.25.Tak od razu to ja się nie zrywam..),ale już godzina pózna,bo 21.20,najpierw stanie na przystanku bez ławek,cholera jasna czemu BEZ ławek!?Nogi w d... wchodzą!,Stoję,z nogi na noge,jest,przyjechał.Siedzę.Nareszcie!Wprawdzie z przystanku do domu zapylać trzeba przez całe osiedle i fakt ten ciut mnie przerażał,ale juz siedzę.Telefon:mąż..I teraz uwaga!Czujcie:moje imieniny,nie widzieliśmy się dziś,wracam zrąbana z pracy-on jedzie z meczu siatkówki.Z kolegami.Samochodem.Rozumiecie?Pytam czy mnie zabiorą,bo jestem na ul.Kilińskiego,a on na to że jadą na ul.Kilińskiego odwiezć kolegę.Ja -czy mnie zbiorą?(jestem na Kilińskiego!!!!),a on że nie bo...jadą odwieżć kolegę.Nie rozumiem-odwiozą go i co??Przecież on gdzieś siedział,no nie?I jak wysiądzie to zwolni miejsce?!Czy ja zle myślę?Ale pytam jeszcze raz(mąż mógł przygłuchnąć od trąbek,więc spokojnie)-czy mnie zabiorą?Bo jestem w tramwaju na Kilińskiego i chyba żaden problem zatrzymać się i mnie zabrać,cobym nie tułała sie po 22giej po osiedlu,a on na to,czy siedzę w tym tramwaju co jedzie ul.Kilińskiego?Bo oni jadą za nim.Ludzie!!!!!!!!!!!!Ratunku!!!!!!!!!!!Mam ochotę wrzeszczeć,że nie siedzę tylko wiszę na podwoziu,ale biorę wdech i odpowiadam,że owszem,siedzę i szlag mnie trafia.I teraz uważnie czytajcie-on na to,że nie zabiorą mnie,bo....ten tramwaj skręca!!!!!!(gwoli ścisłości,dla osó które nie znają ul.Kilińskiego-tam nie ma zakazu skrętu dla samochodów.Można jezdzić w te i we wte za tramwajem i przed nim do upojenia).No jasne,że skręca!!Przecież ma szyny po których jedzie!!Czy ja mu każę jechać tramwajem za samochodem,czy odwrotnie??I zaraz jest przystanek ,na którym mogę wysiąsc.Ale nie wysiadłam.............Bo po co?Oni pojechali prosto.Ja w prawo.Może dopiero wtedy odkryli,że tramwaj ma szyny....nie wiem.Wiem za to,że spędziłam kwadrans na kolejnym przystanku czekając na autobus,żeby nie tłuc się przez osiedle na nogach.Może to dobrze,bo złość ze mnie wyparowała i gdy zobaczyłam mojego męża obok klatki,to nawet mną nie zatrzęsło.Chcial mi pomóc nieść ciężką reklamówkę,ale choć ledwo powłóczyłam nogami- powiedziałam "nie".W końcu jeśli ją tyle czasu tachałam,to i te parę metrów poniosę.A co!Niech się wypcha sianem i tłuczonym szkłem.Łaski bez!!!
Dumne ze mnie jesteście??!
Normalnie o tej gogzinie to by się czepiał,że siedzę przy kompie a nie jestem w łóżku,ale jestem na Niego obrażona i mam wymówkę.Dobra wymówka nie jest zła,i nie ma tego złego,co by na dobre nie wyszło..?! ;)
Pozdrówka.
Taaak,to dziś.Rano życzenia od męza,następnie od psa-uwierzcie,że dostać o 7.10 po plecach wielką łapa uzbrojona w pazury nie jest zbyt miło.Ale za moment Nazir wynagrodził mi poranne obrażenia liżąc mnie po twarzy ciepłym językiem.I jak się na niego gniewać?;)
Do pracy migiem(tramwajem 40 min!!),do sklepu po szampana i już klientka.Na szczęście zaliczana do MiS,czyli:Miła i Sympatyczna.Uff......I właśnie to dzięki Niej tu jestem!Ale ja nie o tym chciałam...imieniny...no tak...Pamiętalo wiele osób,choć liczyłam na inne,a te na które nie liczyłam-zrobiły miłą niespodziankę.Dzień minął,ja padnięta bo od tej 7.10 na nogach(nio przyznam sie,od 7.25.Tak od razu to ja się nie zrywam..),ale już godzina pózna,bo 21.20,najpierw stanie na przystanku bez ławek,cholera jasna czemu BEZ ławek!?Nogi w d... wchodzą!,Stoję,z nogi na noge,jest,przyjechał.Siedzę.Nareszcie!Wprawdzie z przystanku do domu zapylać trzeba przez całe osiedle i fakt ten ciut mnie przerażał,ale juz siedzę.Telefon:mąż..I teraz uwaga!Czujcie:moje imieniny,nie widzieliśmy się dziś,wracam zrąbana z pracy-on jedzie z meczu siatkówki.Z kolegami.Samochodem.Rozumiecie?Pytam czy mnie zabiorą,bo jestem na ul.Kilińskiego,a on na to że jadą na ul.Kilińskiego odwiezć kolegę.Ja -czy mnie zbiorą?(jestem na Kilińskiego!!!!),a on że nie bo...jadą odwieżć kolegę.Nie rozumiem-odwiozą go i co??Przecież on gdzieś siedział,no nie?I jak wysiądzie to zwolni miejsce?!Czy ja zle myślę?Ale pytam jeszcze raz(mąż mógł przygłuchnąć od trąbek,więc spokojnie)-czy mnie zabiorą?Bo jestem w tramwaju na Kilińskiego i chyba żaden problem zatrzymać się i mnie zabrać,cobym nie tułała sie po 22giej po osiedlu,a on na to,czy siedzę w tym tramwaju co jedzie ul.Kilińskiego?Bo oni jadą za nim.Ludzie!!!!!!!!!!!!Ratunku!!!!!!!!!!!Mam ochotę wrzeszczeć,że nie siedzę tylko wiszę na podwoziu,ale biorę wdech i odpowiadam,że owszem,siedzę i szlag mnie trafia.I teraz uważnie czytajcie-on na to,że nie zabiorą mnie,bo....ten tramwaj skręca!!!!!!(gwoli ścisłości,dla osó które nie znają ul.Kilińskiego-tam nie ma zakazu skrętu dla samochodów.Można jezdzić w te i we wte za tramwajem i przed nim do upojenia).No jasne,że skręca!!Przecież ma szyny po których jedzie!!Czy ja mu każę jechać tramwajem za samochodem,czy odwrotnie??I zaraz jest przystanek ,na którym mogę wysiąsc.Ale nie wysiadłam.............Bo po co?Oni pojechali prosto.Ja w prawo.Może dopiero wtedy odkryli,że tramwaj ma szyny....nie wiem.Wiem za to,że spędziłam kwadrans na kolejnym przystanku czekając na autobus,żeby nie tłuc się przez osiedle na nogach.Może to dobrze,bo złość ze mnie wyparowała i gdy zobaczyłam mojego męża obok klatki,to nawet mną nie zatrzęsło.Chcial mi pomóc nieść ciężką reklamówkę,ale choć ledwo powłóczyłam nogami- powiedziałam "nie".W końcu jeśli ją tyle czasu tachałam,to i te parę metrów poniosę.A co!Niech się wypcha sianem i tłuczonym szkłem.Łaski bez!!!
Dumne ze mnie jesteście??!
Normalnie o tej gogzinie to by się czepiał,że siedzę przy kompie a nie jestem w łóżku,ale jestem na Niego obrażona i mam wymówkę.Dobra wymówka nie jest zła,i nie ma tego złego,co by na dobre nie wyszło..?! ;)
Pozdrówka.